niedziela, 20 maja 2007

Chris Botti - A Thousand Kisses Deep

Pierwsze moje spotkanie z Bottim miało miejsce przy okazji Lazy Hours. Na składance umieszczono kawałek o dosyć kiczowatym tytule The Look of Love, który to ani nie zachwyca ani też nie powoduje negatywnych reakcji. Ot prosta melodia, której chyba bliżej do delikatnego ambientu, mimo iż jazzowe wstawki są jak najbardziej słyszalne.

Podążając tropem tej piosenki dotarłem do całego albumu skąd ów kawałek pochodzi. Botti ma już na swoim koncie 8 wydanych płyt, współpracę z wieloma znanymi muzykami (Sting, Aretha Franklin, Chaka Khan, Betty Midler czy Bob Dylan) i duży talent, którym może sie pochwalić. Tworzy smooth jazz, czerpiąc inspiracje z Milesa Davisa.

A Thousand Kisses Deep to bardzo spokojna płyta, kojąca zszargane nerwy i dająca kilkadziesiąt minut prawdziwego relaksu. Jest delikatna i lekkostrawna. Dobrze wkomponuje się w ranek, po ciężkiej imprezie, jak i wieczór spędzony przy książce. Pierwszy utwór Indian Summer sprawia, że świat nabiera kolorów i staje się znacznie weselszy. Jak dla mnie jest to wyjątkowo sympatyczna piosenka. Tak samo jak w Back Into My Heart, gdzie Chris udowadnia, że trąbka nie ma dla niego tajemnic. Inne kawałki są równie delikatne. Mięciutkie, ale nie rozgotowane. Po prostu smakują.

A Thousand Kisses Deep to udany album. Jest dobrze wyważony, piosenki układają się w spójną całość i nie męczą. Sprawia radość i pozwala odpocząć w swoim towarzystwie. Jedyne co mnie drażni, to tytuły piosenek, ale to już chyba takie moje zboczenie.

mocne
3/5

Brak komentarzy: