poniedziałek, 21 maja 2007

Husky Rescue - Ghost Is Not Real

To już kolejna inspiracja Lazy Hours (często będę powtarzał tę nazwę), chociaż przekonała mnie też recenzja z Machiny. Nazwa mi niewiele mówiła, nic nie wiedziałem o artyście i zupełnie beznamiętnie zdobyłem tę płytę, jak i pierwszą, poprzedzającą - Country Falls. Nie spodziewałem się niczego, co zapadłoby mi na dłużej w pamięci. Stało się zupełnie inaczej.

Husky Rescue składa się z pięciu osób, a ich założycielem jest Marko Nyberg
- człowiek szukający swoich inspiracji właściwie we wszystkich dziedzinach sztuki. Za stronę wokalną odpowiada Reeta-Leena Korhola (jak dla mnie to imię pasuje dla jakiegoś brzydkiego krasnoluda, a nie dla kobiety) i trzeba przyznać, że sprawuje się całkiem nieźle. Cały zespół pochodzi z Finlandii.

Ghost is Not Real to całkiem udana produkcja. Melodie są raczej proste i nieskomplikowane, trudno tutaj doszukiwać się jakiś zaawansowanych aranżacji. Bez problemu wpadają w ucho i pozostawiają po sobie miłe wrażenie. Wprowadzenie My Home Ghost zapowiada klimat w jakim utrzymana jest płyta, a tuż za nim naprawdę śliczne Diamonds in The Sky. Jest spokojna, bardzo delikatna i właściwie tylko Nightless Night swoją skocznością troszkę psuje spójność albumu - da się to przeżyć. Dalej mamy udaną trójpiosnkę Bluberry Tree z pociągiem w tle.

Całokształt wypada przyzwoicie. Jest to dobra produkcja do słuchania przy ciepłej herbacie, czy spoglądając na deszcz za oknem. Nadaje się do rozwijania marzeń, patrzenia w siną dal i wielu innych czynności, które powodują zadumę. Jednocześnie nie jest banalna i oczywista, ma kilka warstw (jak ogr i cebula), które z przyjemnością się odkrywa. Jest na pewno lepsza niż
Country Falls. Ładna, gładka, wyważona.

4/5

Brak komentarzy: